Weekend w Disneylandzie

O wizycie w Disneylandzie marzyłem jak chyba większość dzieciaków. Gdy byłem mały marzenia ograniczały się oczywiście do wersji amerykańskiej, jednak gdy w 1992 roku powstała jego europejska wersja, pomyślałem...

Italia!

Jest coś magicznego w równych liczbach i rocznicach i choć nie wierzę w żadne numerologie, to trzeba przyznać, że w tym roku wszystko układa się naprawdę szczególnie. Równo 25...

Abu Dhabi i Wielki Meczet

Nie będę ściemniał, przed przyjazdem tu, o Emiratach wiedziałem mało. Bardzo mało. Słyszałem rzecz jasna o Dubaju, słyszałem o Abu Dhabi, ale to chyba tyle. Jeśli miałbym mieć jakieś...

Fujairah

Po 3 dniach słodkiego basenowego lenistwa zaczyna nas nosić i zaczynamy myśleć o opuszczeniu hotelu. Niestety hotel znajduje się pośrodku niczego, więc nie mamy zbyt wielu opcji. Pierwszą z...

Słodkie nic

Budzę się. Z jednej strony czuję, że jeszcze wcześnie, z drugiej coś mówi mi, że powinienem już wstać. Okna zasłonięte są dość szczelnie, przez zostawioną szczelinę w drzwiach tarasowych...

Podróż do Chin

Do Chin udajemy się oczywiście samolotem. Nie ma bezpośrednich lotów z Warszawy do Szanghaju, musimy więc wybrać połączenie przez inne miasto. Do wyboru jest ich naprawde sporo – różnią...

A więc… Szanghaj!

Kiedy twoje dzieciństwo przypada na polskie lata 80, dorastasz z myślą szklanego klosza wokół siebie. Dalekie kraje wydają się zupełnie poza zasięgiem ręki – słuchasz o nich w telewizji,...

Day 4 – Powrót do raju

Nie przeprowadzałem się w swoim życiu prawie wcale. Większość spędziłem na warszawskim Zaciszu – to tu wprowadziliśmy się gdy miałem rok, to tu chodziłem do podstawówki, to stąd wyjeżdżałem...

Day 3 – Wodne szaleństwa

To niesamowite, że całą Szwajcarię można przejechać samochodem w tak krótkim czasie. Choć w sumie to nic dziwnego, to dość mały kraj. Bardziej niesamowite jest to, że można przejechać...

Day 2 – Schwyzerdütsch

Dzieciaki budzą się wcześnie, jak zwykle za wcześnie. Decydujemy się więc wyruszyć wcześniej, przed 10.00. Przedtem jednak czeka mnie wycieczka po prowiant – noc spędziliśmy w apartamencie, więc o...

Day 5 – Rekord

Zasypiam po wachcie około 4.30. Słyszę jeszcze odgłos zbijanej szklanki na pokładzie i zamiatanie szkła – nie wiem sam czy to już sen, czy rzeczywiście kolejna wachta coś strąciła....

Day 4 – Nocna wachta!

Budzimy się w malowniczej zatoczce i postanawiamy zjeść śniadanie w restauracji i napić się dobrej kawy. To dobra decyzja – nie wiemy jeszcze wtedy, że dziś nie zobaczymy cywilizacji....
  • 19 sierpnia, 2015
  • Michał Górecki

Niebieskie Lato

Jesteśmy. Wróciliśmy. Żyjemy. Cali i zdrowi. Choć wydawało mi się to zupełnie nieprawdopodobne. Dlatego, że było za dobrze. Było tak dobrze, że byłem pewien iż coś musi się wydarzyć...

Day 6. Skały i plaża

Lanzarote jest na tyle małe, że 2-3 dni spokojnie wystarczają na zwiedzenie wszystkich atrakcji turystycznych wyspy. Co prawda, nie zdążyliśmy tym razem na wjechanie do swojsko brzmiącej miejscowości Soo,...

Day 5. Północ

Mam wrażenie, że wykorzystałem już chyba wszystkie możliwe tytuły notek wyjazdowych. Jako, że wyjeżdżamy w dużej mierze na wyspy, za każdym razem gdy jedziemy na północ wyspy (co jest...

Day 4. Wulkany i wino

Jako, że nasz wyjazd jest mocno dzieciakowy, całodzienne wycieczki odpuściliśmy sobie już na starcie. Wizja (a raczej fonia) radosnego okrzyku „KUPAAAA!“ gdzieś po środku trasy między wulkanami, przywołała nas...

Day 2. Prawie jak rekonesans.

Drugi dzień podczas naszych wyjazdów zazwyczaj wygląda tak samo – idziemy w miasto, zbieramy informacje o możliwych wycieczkach i innych atrakcjach po czym Mary swoim analitycznym mózgiem przerabia wszystkie...

Day 1. Plan: no plan.

Chyba każdy mój wpis wyjazdowy zaczyna się od opisywania syndromu poprzyjazdowego. Oprócz zmiany pogody (to akurat mnie nigdy nie rusza – jako osoba uzależniona od słońca cieszę się nim...

Day 4 – Wielkie Żarcie

Hvar był najbardziej wysuniętym na południe punktem naszej trasy. Rejs tygodniowy ma to do siebie, że po maksymalnie 3 dniach musisz wracać. Wachta kambuzowa zerwała się dość wcześnie –...

Day 3 – Port of Hvar

Dzisiejszy dzień zaczął się dokładnie tam, gdzie skończył się wczorajszy. Otóż po wspaniałej, opisanej przeze mnie wachcie, obudziłem Marcina, upewniłem się jeszcze raz, że wszystko jest w porządku, a...

Day 0 – Goonplugged

Męczył mnie kiedyś pewien koszmar. Powracał dość często i choć nie był wyjątkowo straszliwy, to mimo wszystko budziłem się z niego dość przerażony. Okazywało się, że musiałem pojechać dość...

La Palma – podsumowanie

Kiedy dwa tygodnie lecieliśmy w kierunku La Palmy, nie wiedzieliśmy jeszcze do końca co nas czeka. Miało być bardziej dziko i mniej turystycznie niż na pozostałych Wyspach Kanaryjskich. I...

Day 8,9 – Nic.

Oddaliśmy samochód. Koniec jeżdżenia po wyspie, koniec mojej przymusowej abstynencji od rana do wieczora. Po raz kolejny postanowiliśmy po prostu powegetować. Nie ma więc zbyt wiele materiału do opisania...

Day 7 – Spacer po czarnej mące

Dziś ostatni dzień z samochodem. Postanawiamy więc zrobić górski rekonesans (chcemy później trochę pochodzić po górach) i odwiedzić plażę o której mówiła nam Karolina, a także podjechać do naturalnych...

Szkiery – szwedzkie wyspy

Szczegółów naprawy zęba opisywał nie będę, bo ani to ciekawe ani warte opowieści. Ważne, że zaraz po wszelkich czynnościach naprawczych ruszyliśmy w kierunku portu. A potem na szkiery! Czyli...

Podróż, dzieci, Ryanair

Zęba se słamałem se. Na popcornie. Przeciwnicy chrupania w kinie triumfują, a ja po prostu straciłem kawał cennego szkliwa. Oczywiście chodziłem z tym długo, bo wycieczki do dentysty nie...

Day 13 – Kaiser idiot!

Kiedy myślę o Wiedniu, czy całej Austrii to przed moimi oczami ukazuje się oczywiście Dunaj i Mozart, ale także klimaty knajpiano-piwno-szwejkowo-cesarskie. Wiem, wiem, to bardziej Czechy i Galicja, ale...

Day 6 – Kandersteg

Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Kanderstegu – a było to w czerwcu 2006 roku – była już noc. Zakwaterowałem się i położyłem spać, zupełnie nieświadomy widoków za oknem....

Day 5 – W Alpy!

Dobiegł końca nasz trzeci dzień w Genewie, więc nieubłaganie nadeszłą chwila prawdy. Koniec ciepłego mieszkanka u Kasi i Karola – czas ruszyć w trasę. Mieszkało się rzeczywiście super, fajnie...

Day 3 – Back to Geneve

Obudziliśmy się tradycyjnie wcześniej niż powinniśmy. Słowo „powinniśmy” jest nieco względne, ale szkodniki jak zwykle zdecydowały, że pobudka odbywa się wtedy, kiedy wstaje słońce. „Tataaa, już dzieeeń!” Boję się...

Day 1 – Na Berlin!

Udało się. Przynajmniej tak nam się wydaje. Wszystko spakowane, kupione i przygotowane. Boimy się trochę, bo podróż z małymi diabłami będzie wyzwaniem, to pewne. Każda podróż z dziećmi jest...
  • 21 września, 2012
  • Michał Górecki

Days 11-14 Leniwy finisz

Ostatnie dni potraktujemy wyjątkowo hurtowo i minimalistycznie, bo niestety zbyt wiele już w nich się nie wydarzyło. To i tak cud, że większość pobytu była na tyle ciekawa, że...
  • 17 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 10 – Nisyros

Choć powiedzieliśmy sobie, że nie wykupujemy tym razem zbyt wielu wycieczek (trudno podróżuje się z dwójką maluchów) to ta skusiła nas od razu. Otóż wyspa Kos nie ma zbyt...
  • 16 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 9 – Chill

Jako że najbliższe spore wydarzenie (wycieczka na drugą wyspę) jest dopiero jutro, postanowiliśmy uciec z hotelu na Agios Fokas, czyli plażę na którą trafiliśmy na rowerach. Dojeżdża tam autobus...
  • 15 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 8 – Beachin’

Po dość wyczerpującym (szczególnie dla portfela) dniu rowerowym postanowiliśmy odwiedzić naszą plażę przyhotelową. Jest ona jak już pisałem piaszczysto-kamienista. Ma to tę zaletę, że ilość zabaw w które można...
  • 14 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 7 – Mike on a bike

Nadszedł czas by choć jeden dzień miał ujemny bilans kalorii. Albo żeby choć trochę ich spalić. Słowem – ROWERY. Nie było to takie proste, bo Lila jest trochę za...
  • 13 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 6 – Kos, Kos

Czas na lekką odmianę – dwa dni pod rząd na basenie to trochę za dużo. Postanowiliśmy więc udać się do stolicy. To o tyle proste, że ta odległa jest...
  • 11 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 4 – On the road again

Dzisiejszym Mistrzem Otwarcia Dnia została Liliana która rozpoczęła go z hukiem o 6.00. Czemu nie? Może to i dobrze, bo już o 8.45 musiałem być w recepcji, aby odebrać...
  • 10 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 3 – She sells sea shells

Dziś postanowiliśmy spędzić choć część dnia nad morzem. Choć lokalna plaża nie jest miejscówką zbyt popularną z kilku powodów. Po pierwsze trzeba tam dojść. To dla wielu turystów już...
  • 7 września, 2012
  • Michał Górecki

Day 0 – Here we go again

Warszawa pożegnała nas jesienna pluchą – w sumie to nawet dobrze, podczas wyjazdu na urlop kontrast jest pożądany, jest dobrym motywem tłumaczenia sobie poniesionych wydatków. Dotaraliśmy na lotnisko przed...
  • 3 września, 2012
  • Michał Górecki

Kierunek Grecja!

Witaj zakurzony pamiętniczku. Przypominam sobie o tobie dość rzadko – mam coraz mniej czasu, a i blogów mi się namnożyło. W pracy jest co robić, koszulkowo.com się rozkręca, Z...

Day 15 – Adeus!

Finał. Musiał kiedyś nadejść. Choć ten po dwóch tygodniach nie jest taki tragiczny, szczególnie jeśli w domu czeka Franek. Musze przyznać, że rzeczywiście różnica między tygodniowym a dwutygodniowym urlopem...

Day 14 – Bul bul bul

{EAV_BLOG_VER:2b5f975f1f09dd93} Choć najważniejsze wydarzenie dzisiejszego dnia trwało tylko około godziny i dotyczyło tylko mnie, to zdecydowanie zdominowało dzisiejszy, dość nudny dzień. Chodzi oczywiście o nurkowanie! Z niewiadomych przyczyn do tej...

Day 13 – Dolina Zakonnic

Dolina Zakonnic to miejsce położone w sumie niedaleko od Funchal – pół godziny miejskim autobusem na północ. Nazwę swoją nosi od historii która wydarzyła się w XVII w. Zakonnice...

Day 12 – Bronzeiro

Zostały nam właściwie 3 dni pobytu. Zwiedziliśmy już odległe zakątki wyspy, zresztą tam nie dotrzemy, bo nie będziemy już wynajmować samochodu. Z tych bliskich została nam Dolina Zakonnic. Mamy...

Day 9 – All Inclusive

Dziś mieliśmy zwiedzić Funchal, a raczej to czego jeszcze nie zobaczyliśmy. Ciężko było zrobić to w jeden dzień – to prawie 200 tysięczne miasto jest na tyle ciekawe, że...

Day 8 – Zachód

Pierwsza połowa dnia to pakowanie rodziców i nadzieja, że przypadłości Marysi się skończyły. Ponieważ pod koniec wczorajszego dnia miała lekka gorączkę i inne dolegliwości, doszliśmy do wniosku że to...