-
Day 13 – Kaiser idiot!
Kiedy myślę o Wiedniu, czy całej Austrii to przed moimi oczami ukazuje się oczywiście Dunaj i Mozart, ale także klimaty knajpiano-piwno-szwejkowo-cesarskie. Wiem, wiem, to bardziej Czechy i Galicja, ale jednak spodziewałem się tu trochę bardziej klimatów sznyclowych niż Mozartowych. Niestety.
-
Day 12 – Z ziemi włoskiej po sznycla
Opuszczanie nadmorskiego ośrodka tego typu po jednym dniu pobytu to trochę pain in the ass. Wszystko musi być wysprzatane na glanc – rozumiem gdy robi się to po dwóch tygodniach, jednak po jednym dniu to nieco męczące. Choćby mycie grilla po dwóch grillowaniach. A checkout do 10.00…
-
Day 11 – Prawie jak Bałtyk
Bibione wita nas pogodą iście bałtycką. O ile wczoraj było jeszcze w miare ciepło, o tyle dziś od rana budzi nas chłód. Cały dzień spędzamy raczej w kurtkach, niż w t-shirtach, ale mimo to odpoczywamy od dzikich tłumów i zwiedzania. Trochę szkoda – liczyłem na gorący piasek i ciepłe wody Adriatyku. Ale z drugiej strony […]
-
Day 10 – Venice, ah Venice!
Budzi nas deszcz. Hardkor. Szkoda, bo nakręciliśmy się bardzo na Wenecję, ale zwiedzanie jej w taką ulewę nie ma sensu. Rozważamy opcję pojechania już dziś do Bibione i powrotu do Wenecji później (w Bibione spędzamy dwie noce), ale w miarę pakowania deszcz słabnie, aby w końcu zupełnie ustać. Świetnie!
-
Day 9 – San Gimignano i Monteriggioni + PRZYGODA
Choć dzisiejszy nocleg odbywał się na północny wschód od Florencji, to nasza trasa jeszcze na chwilę poprowadziła na południe. Prato było jedynie miejscem noclegowym (choć jak się okazało także miejscem spróbowania słynnego steku), miejsce które koniecznie chcieliśmy zwiedzić to San Gimignano. To kolejne wazne miejsce dla fanów AC2 – to tu odbywały się słynne misje […]
-
Day 8 – Wyścig z deszczem
Dzisiejszy dzień wyglądał – jak na AC2 przystało – jak misja na czas. O tym, że w sobotę będzie padał deszcz wiedzieliśmy już tydzień temu – żeby te prognozy były tak trafne kiedy przychodziła wiosna… Tak czy inaczej, wstaliśmy wcześnie i ruszyliśmy na podbój Florencji.
-
Day 7 – Ezio Auditore da Firenze
Leżę właśnie na łóżku w klasztorze. Spędzam tu dzisiejszą noc. Przed chwilą natomiast lista mocih ulubionych miejsc na świecie nieco się przetasowała. Ale po kolei, wszystko po kolei. Kandersteg opuszcza się zawsze w smutku, z conajmniej dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że po prostu żał opuzczać to wspaniałe miejsce. Drugi jest nieco bardziej prozaiczny – […]
-
Day 6 – Kandersteg
Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Kanderstegu – a było to w czerwcu 2006 roku – była już noc. Zakwaterowałem się i położyłem spać, zupełnie nieświadomy widoków za oknem. Rano wstałem, przeciągnałem się… i oniemiałem. Otóż w Kanderstegu i okolicach każde, ale naprawdę każde ujęcie wygląda jak reklama Milki. Byłem tu zawsze wiosną lub latem […]
-
Day 5 – W Alpy!
Dobiegł końca nasz trzeci dzień w Genewie, więc nieubłaganie nadeszłą chwila prawdy. Koniec ciepłego mieszkanka u Kasi i Karola – czas ruszyć w trasę. Mieszkało się rzeczywiście super, fajnie mieć znajomych u których można bez problemu zatrzymać się nawet na trzy noce – wielkie dzięki! Dziś podróż wzdłuż Jeziora Genewskiego a następnie w samiutkie Alpy.
-
Day 4 – Kawa, jezioro, słońce i mule
Dzisiaj wreszcie zbudziły nas promienie słońca. Po chłodnym przywitaniu Genewa zdecydowała się wreszcie pokazać swoje wiosenno letnie oblicze, a jest ono naprawdę piękne. Gdy przyjechaliśmy tu wczesną jesienią 2008 roku, to aż do listopada cieszyliśmy się złotą jesienią. Zima była dość łagodna, a już na początku marca można było cieszyć się ciepełkiem.
-
Day 3 – Back to Geneve
Obudziliśmy się tradycyjnie wcześniej niż powinniśmy. Słowo „powinniśmy” jest nieco względne, ale szkodniki jak zwykle zdecydowały, że pobudka odbywa się wtedy, kiedy wstaje słońce. „Tataaa, już dzieeeń!” Boję się o to co będzie działo się w lato.
-
Day 2 – Deutschland, Deutschland
Dzisiejszy dzień był najtrudniejszy jeśli chodzi o podróż, bo do przebycia mieliśmy dystans Berlin – Genewa, czyli bite 10 godzin trasy. Najbardziej baliśmy się o dzieciaki, nigdy jeszcze nie serwowaliśmy im tak hardkorowej trasy. Przygotowaliśmy się co prawda – zabawki, video playery i inne takie, ale…
-
Day 1 – Na Berlin!
Udało się. Przynajmniej tak nam się wydaje. Wszystko spakowane, kupione i przygotowane. Boimy się trochę, bo podróż z małymi diabłami będzie wyzwaniem, to pewne. Każda podróż z dziećmi jest trudna. Ale co tam… you only live once! Z Frankiem jest nieco łatwiej – ma już 3,5 roku, można z nim spokojnie porozmawiać na prawie każdy […]
-
Day 0 – O, Radości iskro bogów!
Nadszedł ten czas w roku, kiedy nasz najstarszy blog odżywa. Dzieje się to zazwyczaj z dwóch powodów – wtedy kiedy natchnie mnie na „rodzinną” notkę, lub kiedy decydujemy się ruszyć z miejsca i zobaczyć kawałek świata. Tym razem to jak najbardziej opcja numer 2. Wyjazd do Genewy planowaliśmy już od dłuższego czasu, ale ciągle coś […]