Budzimy się w malowniczej zatoczce i postanawiamy zjeść śniadanie w restauracji i napić się dobrej kawy. To dobra decyzja – nie wiemy jeszcze wtedy, że dziś nie zobaczymy cywilizacji.

Takie śniadania mogę jeść codziennie :)
Takie śniadania mogę jeść codziennie 🙂

Płyniemy wzdłuż wyspy na której znajduje się rezerwat. Nie mamy zasięgu sieci, ale po co nam zasięg? 🙂

Nie dzieje się nic. To niesamowite jak różnych rzeczy potrzebują ludzie by odpocząć. Dla niektórych będą to głośne dyskoteki w centrach turystycznych i chęć wyrwania lokalnej dziewczyny lub też upicia się do nieprzytomności. Nam wystarcza własne towarzystwo i bliskość natury. Żeglarstwo – nawet to lightowe, chorwackie, daje niesamowitą frajdę w swej prostocie. To nie są ani pokładowe szaleństwa na październikowym Bałtyku, ani mazurskie zwroty co kilka minut i uważanie na kamienie. To ustawienie autopilota i wsłuchiwanie się w fale. Wąchanie morza. Smażenie się na słońcu. Bajka.

Zatrzymujemy się w jednej z zatoczek i kąpiemy się przez ponad godzinę. Woda jest tak ciepła, że nie ma żadnych myśli w stylu „koniec, za zimno“. Pod nami kilkanaście metrów do dna, więc skaczemy z łódki na wszelkie sposoby – po to by wyjść, wyschnąć i znowu zanurkować.

Niestety nie jesteśmy w stanie porozumieć się przez radio z Korculą – a po dopłynięciu okazuje się, że marina jest pełna. Płyniemy nieco dalej i stajemy na kotwicy. Choć pogoda jest dość ładna i w nocy specjalnie nie buja, kapitan decyduje o nocnych wachtach. Z jednej strony kotwica zawsze może się zerwać i może nas zdryfować. Z drugiej to jednak taki żeglarski smaczek 🙂 My dostajemy wachtę od 2 do 4. Nie jest źle – piszę zaległą notkę na nevergrowup. Niestety pada mi prąd w lapku, stąd opóźnienia w naszych relacjach. Ładowanie w gniazdku jest tylko w porcie 🙁

Aha, kolacja pod tytułem "czyszczenie lodówki". Dało radę :)
Aha, kolacja pod tytułem „czyszczenie lodówki”. Dało radę 🙂

Przypominam sobie wachtę 2 lata temu, wtedy pozwoliłem ciężarnej Mary pójść spać, teraz – choć nie jest w ciąży (mam nadzieję! :P) pospała sobie znowu. Nic się nie działo, Wikingowie nie atakowali 😉