Rano wciąż czuliśmy mięśnie po przedwczorajszej wyprawie w góry, ale stwierdziliśmy, że wystarczy już wygrzewania mięśni na słońcu i zdecydowaliśmy się rozgrzać je na szlaku. Wybór padł na wąwóz Los Tilos. To wąwóz którego przyroda jest zupełnie inna od sosen porastających wulkaniczne zbocza – liściaste drzewa i krzaki gęsto porastające ten dość wilgotny teren. Wypożyczyliśmy więc jeszcze raz samochód i ruszyliśmy.

Wspinaczka zboczem kanionu przypomina nieco wspinanie się n Szczeliniec. Idziesz kamiennymi schodami. I idziesz. Tylko, że te schody prowadzą cię wśród wielkich liściastych drzew, a temperatura jest daleka od idealnej. No dobra, jak na październik jest całkiem fajnie 🙂

Wchodzi się tak

Wchodzi się tak

Wejście jest dość strome, właściwie cała nasza dzisiejsza trasa była właśnie tym wejściem. Jeśli ktoś chce je bliżej zobaczyć, to jest tu. Podeszliśmy w górę 700 metrów różnicy poziomów, obejrzeliśmy piękne widoki

Most w Los Sauces widoczny z góry

Most w Los Sauces widoczny z góry

I widok na zachmurzone szczyty wulkanów

I widok na zachmurzone szczyty wulkanów

 

i zeszliśmy na dół. Godzina była jeszcze młoda, więc zdecydowaliśmy pojechać się w jedno miejsce, które ostatnio przegapiliśmy. I to był strzał w dziesiątkę…

Tak wygląda basen przed nadejściem fali

Tak wygląda basen przed nadejściem fali

... a tak po jej nadejściu :)

… a tak po jej nadejściu 🙂

 

Piękne, nadmorskie baseny które co kilka sekund były przykrywane falami. Stoisz w nim, trzymasz się poręczy i czekasz aż fala cię przykryje. Coś niesamowitego. Nagrałem mnóstwo materiału GoPro, obrobię i wrzucę. Amazing!

Wędkarze i malutka fala która przykryła im spławiki :)

Wędkarze i malutka fala która przykryła im spławiki 🙂

A tam wygląda sama fala :)

A tam wygląda sama fala 🙂