Kategoria: 2012 Kos

  • Days 11-14 Leniwy finisz

    Days 11-14 Leniwy finisz

    Ostatnie dni potraktujemy wyjątkowo hurtowo i minimalistycznie, bo niestety zbyt wiele już w nich się nie wydarzyło. To i tak cud, że większość pobytu była na tyle ciekawa, że udało się dywersyfikować nasze dni, niestety końcówka była wybitnie plażowo-basenowa. Choć na pewno nie nudna!

  • Day 10 – Nisyros

    Day 10 – Nisyros

    Choć powiedzieliśmy sobie, że nie wykupujemy tym razem zbyt wielu wycieczek (trudno podróżuje się z dwójką maluchów) to ta skusiła nas od razu. Otóż wyspa Kos nie ma zbyt wielu atrakcji jeśli chodzi o krajobraz naturalny, nie jest też szczególnie urokliwa architektonicznie. Ot, przybytek turystyczny. Nisiros jest w tym względzie jej przeciwieństwem. To także wyspa […]

  • Day 9 – Chill

    Day 9 – Chill

    Jako że najbliższe spore wydarzenie (wycieczka na drugą wyspę) jest dopiero jutro, postanowiliśmy uciec z hotelu na Agios Fokas, czyli plażę na którą trafiliśmy na rowerach. Dojeżdża tam autobus z centrum Kos, więc tym razem mogliśmy dostać się tam o wiele szybciej. Dojechaliśmy do centrum i zaczęliśmy szukać przystanku linii numer 5. Kupiliśmy bilety i […]

  • Day 8 – Beachin’

    Po dość wyczerpującym (szczególnie dla portfela) dniu rowerowym postanowiliśmy odwiedzić naszą plażę przyhotelową. Jest ona jak już pisałem piaszczysto-kamienista. Ma to tę zaletę, że ilość zabaw w które można bawić się z dzieciakami wzrasta niesamowicie, minusem niestety jest piasek który włazi oczywiście wszędzie. I nie, nie jest to nasz polski, żółty piaseczek, tylko bury piachol. […]

  • Day 7 – Mike on a bike

    Day 7 – Mike on a bike

    Nadszedł czas by choć jeden dzień miał ujemny bilans kalorii. Albo żeby choć trochę ich spalić. Słowem – ROWERY. Nie było to takie proste, bo Lila jest trochę za mała na zwykły fotelik rowerowy – latałaby na boki. A o przyczepkę rowerową dość trudno. Całe szczęście wczoraj podczas naszej eskapady do Kos wyczailiśmy wypożyczalnię ze […]

  • Day 6 – Kos, Kos

    Day 6 – Kos, Kos

    Czas na lekką odmianę – dwa dni pod rząd na basenie to trochę za dużo. Postanowiliśmy więc udać się do stolicy. To o tyle proste, że ta odległa jest o jakieś 1,5 kilometra. Przygotowaliśmy więc oba wózki i zaraz po śniadaniu ruszyliśmy wzdłuż szosy. Po lewej stronie mijamy spalone słońcem trawy i widok na góry, […]

  • Day 5 – Another day in paradise

    Nuda. Nic się nie dzieje. Jak w polskim filmie. Aż mi się chce wyjść z kina. Młoda pobiła dziś kolejny rekord i budziła się w nocy chyba z 10 razy. Dlatego też z wdziękiem zombich spędziliśmy cały dzień na basenie, a raczej na dwóch basenach. Najpierw na mniejszym, potem na dużym, głównym. Nie jest źle, […]

  • Day 4 – On the road again

    Day 4 – On the road again

    Dzisiejszym Mistrzem Otwarcia Dnia została Liliana która rozpoczęła go z hukiem o 6.00. Czemu nie? Może to i dobrze, bo już o 8.45 musiałem być w recepcji, aby odebrać wypożyczony samochód. Wszystko poszło gładko, gdyby nie to, że zamiast zamówionego Peugeota 107 dostaliśmy Hyundaia i10. „Its bigger, mister, it’s bigger” – może i tak, ale […]

  • Day 3 – She sells sea shells

    Day 3 – She sells sea shells

    Dziś postanowiliśmy spędzić choć część dnia nad morzem. Choć lokalna plaża nie jest miejscówką zbyt popularną z kilku powodów. Po pierwsze trzeba tam dojść. To dla wielu turystów już spory problem – jeśli można iść dalej lub bliżej to przecież nie ma sensu iść dalej. Po drugie plaża nie jest wcale aż tak urokliwa. Jest […]

  • Day 2 – Obżarstwo i lenistwo

    Day 2 – Obżarstwo i lenistwo

    Powiedzmy to sobie jasno. All Inclusive to ZŁO. Nie tylko z powodów o których wspominałem w tej notce, to po prostu zło dla osób które z niego korzystają. Wyobraźcie sobie dwa tygodnie w miejscu, gdzie zza każdego rogu wyglądają uśmiechnięci panowie i panie gotowi napełnić szklankę alkoholem. Ile się chce. Obok szklane gabloty pełne jedzenia. […]

  • Day 1 – Syndrom Dnia Pierwszego

    Dzień – jak to przez ostatnie pół roku bywa – zaczął się dość wcześnie. Właściwie jeszcze w nocy. Lila budzi się jeszcze 2 do 3 razy, Franek natomiast nie śpi dłużej niż do 7. Jeśli jeszcze do końca nie zdałem sobie sprawy że ten urlop będzie nieco inny niż poprzednie to właśnie rano uderzyło to […]

  • Day 0 – Here we go again

    Warszawa pożegnała nas jesienna pluchą – w sumie to nawet dobrze, podczas wyjazdu na urlop kontrast jest pożądany, jest dobrym motywem tłumaczenia sobie poniesionych wydatków. Dotaraliśmy na lotnisko przed czasem, bez przygód – słowem nuda. Pozytywnym aspektem odprawy był fakt, iż Itaka wreszcie wpadła na racjonalizatorski pomysł, aby nie stać w kolejce dwa razy. Do […]

  • Kierunek Grecja!

    Witaj zakurzony pamiętniczku. Przypominam sobie o tobie dość rzadko – mam coraz mniej czasu, a i blogów mi się namnożyło. W pracy jest co robić, koszulkowo.com się rozkręca, Z dwójką dzieci też czasu więcej jakoś nie ma. A i lato rozleniwia mnie jakoś zawsze. Tak czy inaczej przypominam sobie o tobie wtedy kiedy zawsze – […]