Day 6 i 7 – Kto zjada ostatki…
Trogir jest znacznie mniejszy niż Dubrovnik, ale bardzo malowniczy. Znajduje się w nim targ owocowo warzywny i targ rybny, na które to wybieramy się po dość później pobudce. Kupujemy pamiątki dla rodziny, kilka świeżych kalmarów na sałatkę i zaczynamy ostatni dzień błogiego lenistwa. Jutro o tej porze będziemy już mknąć w stronę Polski 🙁
Kręcimy się nieco po morzu – do Splitu mamy bardzo blisko. Znowu urządzamy morski postój pełen kąpieli i zabaw pontonem po czym leniwie, na żaglach płyniemy w stronę macierzystego portu.
Tam zdajemy łódkę, kręcimy się jeszcze nieco po mieście i wracamy na łódkę. Pobudka o 6 i powrót do Warszawy – na raz! Jesteśmy nieco po północy.
Tu niestety nieco zimno. I to chyba tyle, podsumowania na razie nie będzie. Zbyt tęsknimy 🙁