Prawdę mówiąc nie dzieje się nic. I tak trochę miało być. Podczas naszego pierwszego wyjazdu 8 lat temu, trochę wstydziliśmy się całego dnia nicnierobienia, potem, gdy przybywało nam lat i dzieci, zaczęliśmy uznawać takie dni za coś normalnego. Tym bardziej, że takie leżenie przy basenie nie jest oczywiście stuprocentowym wyluzowaniem, bo co chwilę rozlega się „MAMA/TATA!“ + potrzeba/zachcianka. Zazwyczaj to drugie. Lub problem.
Ale nie możemy narzekać, jest sielsko. W Warszawie podobno deszcz, u nas upał i podobno wzmożone promieniowanie UV. Smarujemy się, co jakiś czas znikamy w cieniu i smażymy się. Częściowo na wietrznej plaży, częściowo na basenie.
Nie byłoby zbyt wiele do opisywania, gdyby nie jedna dziwna rzecz, która intryguje mnie od samego przyjazdu. Otóż jestem osobą, która bardzo dużą uwagę zwraca na sny. Może dlatego, że zazwyczaj je pamiętam, może dlatego, że kiedyś mocno się nimi interesowałem i razem z pewną książkę przechodziłem program kontroli snu. Może po prostu dlatego, że mam bujną wyobraźnię i często moje sny są po prostu epickie.
Ale to co się tu dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Po dwóch dniach powiedziałem Mary, że moje sny są tu wyjątkowo rozbudowane i czasem po prostu budzę się nimi zmęczony. W trakcie rozmów z innymi okazało się, że nie tylko moje. Polacy którzy byli tu tydzień, opowiadali ostatniego dnia jakieś niestworzone historie o dobijaniu byłych swojego męża, Tacie śniło się, że zaszedł w ciążę, a ja płynąłem… rurą od zlewu i bałem się, że trafię do młynka. Kompletnie nie wiem dlaczego wszystkim śnią się tu tak dziwne rzeczy. Temperatura jest dość normalna (w nocy jest chłodniej niż w lato w Polsce), wilgotność też. Podejrzewaliśmy alkohol, ale nie pijemy go aż tak dużo codziennie, zresztą nie wydaje mi się, by on tak wpływał. Mamy przy łóżku dość dziwne poduszki w kształcie grubego walca (idealne do leżenia na boku) co na początku wydawało mi się potencjalnym powodem, ale spróbowałem spać na złożonym kocu i nic to nie dało. Jedyny nasz pomysł to aktywność wulkaniczna i płynąca gdzieś tu pod spodem lawa. W końcu żyły wodne podobno wpływają na jakość snu, a co dopiero żyły lawy? 🙂 Tak czy inaczej, każdy poranek obfituje w niezwykłe historie – oczywiście nie u wszystkich, ale jako osoba która wie trochę na ten temat, zazwyczaj dopytuję osoby nie pamiętające snu w jaki sposób wstają i zazwyczaj są to osoby budzące się dość gwałtownie – wtedy często pamięć o śnie kompletnie nam się resetuje.
No nic. Czas się zbierać. Przed nami kolejny dzień smażingu. I planowania – mam już go nieco dość, może uda się jeszcze zaplanować ze dwie atrakcje, żeby było co wspominać po powrocie do deszczowej Polski 🙂
P.S. Wszystkie sny przebiła Agnieszka. Śniło jej się, że na jej działce odbywały się Tajne Spotkania Nazistów Noszących Koszulki Arsenal Londyn.
Beat this! 😀