Za długo siedzieliśmy w miejscu. Więc dlaczego by nie pojechać do… Wenecji? 🙂

Nasz ostatni wyjazd po Europie odbył się już prawie 3 lata temu! Co prawda w zeszłym roku byliśmy na Lanzarote, a we wrześniu też trochę podróżowaliśmy, ale brak słońca i praca z domu mocno przycisnęły nas do ruszenia się z domu. Ferie trochę nas zaskoczyły – jedziemy na narty dopiero 12 lutego, razem z Ferreirami, według terminu lubelskiego. Śniegu nie ma, praca z dzieciakami w domu to mrzonki, samochód jest, kasa się znajdzie więc… czemu nie? 🙂

– A wiesz Lila, że jest takie miasto we Włoszech, gdzie zamiast ulic jest woda, a zamiast samochodów łódki?
Oczy jej się robią okrągłe. 
- Naplawde??
- Tak 🙂
A chciałabyś tam pojechać?
- Taaaaaaaak!
Błyskawica myśli. Ferie. Dzieciaki w domu. Śniegu nie ma. I tak nie popracujemy z nimi obok nas. Zgnuśnielismy bez wyjazdów ostatnio. Brakuje mi słońca jak cholera, nawet na blogach nie piszę.
– To może jutro?
Chóralne:
- TAAAAAAAAK!
No to jedziemy.

No dobra, dobra. Aż tak spontaniczne to nie było. Choć prawie. Już od tygodnia mnie nosiło, żeby pojechać w stronę słońca. Sprawdziliśmy wszystkie lastminuty i inne loty – niestety nic bardzo ciepłego. Mary już się poddała, ja liczyłem na jakiś impuls. Grając w Cywilizację V zobaczyłem Wenecję i pomyślałem – DLACZEGO NIE?

A więc dziś do Bratysławy (w Wiedniu już byliśmy w 2013) a jutro z Bratysławy do Wenecji!

Pytacie często jak to robimy, że podróżujemy z dzieciakami. Z trójką. Tak daleko, Tak spontanicznie. Pomaga nam w tym szereg czynników.

1. Samochód rodzinny

To w ogóle zasługuje na osobną notkę, która powstanie, ale od kiedy kupiliśmy sobie nazego Peugeota 5008, zakochaliśmy się w idei samochodu rodzinnego. Poprzednia MAzda CX-7 była bardzo fajna i ładna, ale jednak mało pojemna. Teraz myślimy nad zmianą na Volkswagena Sharana, Seata Alhambrę lub Forda Galaxy. Ale jeszcze chwilka 🙂 Samochód, który jest pojemny, wygodny i nie za dużo pali to podstawa jeśli podróżujemy tym środkiem lokomocji. Dzieciaki też muszą mieć wygodnie, więc wygodne foteliki (oczywiście przede wszystkim musza być bezpieczne) to też ważna rzecz.

2. Gadżety

Z racji, że Mary pisze takiego, a nie innego bloga, mamy mnóstwo gadżetów. Ja swoje ulubione już kiedyś opisałem, oczywiście DA się bez nich żyć (tak jak kiedyś dało się pojechać nad morze w 4 osoby w maluchu), ale z nimi jest wygodniej. Do tego kupiliśmy dzieciakom tablety – zbierałem się od dłuższego czasu. Tak, będziemy kontrolować czas na nich, spokojnie 🙂 Kiedy je przetestuję, opiszę. Do tego książeczki, zabawki. Niech dzieciaki się nie nudzą.

3. Predyspozycje dzieciaków

Kiedy dziecko ma chorobę lokomocyjną, to nic na to nie poradzisz. Ale my wiemy po sobie, że z pierwszym dzieckiem przesadzaliśmy. Zatrzymywaliśmy się co chwilkę, bo tak. Sprawdzić czy wszystko ok, to czy tamto. Teraz mamy bardziej wyluzowane podejście. Hela przestała płakać od momentu kiedy ma fotelik siedzący, siedzi tyłem. Lila ma 4 lata i dopiero co zamontowaliśmy jej przodem. To nie jest wcale aż tak duży problem jak wiele rodziców sądzi.

Tutaj mogę zabrzmieć nieco wyrozumiale, ale to też wychowane dzieciaki. Nasze kiedyś pochwaliła Super Niania, więc mogę mówić, że mamy, a co! To cholernie trudna sprawa, wiele szkół i wieczne dylematy, ale ciągle staramy się, aby znaleźć złoty środek. Dzieciaki nie mogą ciągle siedzieć cicho jak na rozkaz, ale nie mogą też dokazywać tyle ile chcą. To osobny temat, ale uważamy, że takie dzieci (a trochę ich wkoło nas widzimy) będą miały trudno w życiu. Bo zawsze masz reguły, do których musisz się stosować.

4. Psychika rodziców

Są osoby, które mają problem z pojechaniem z jednym dzieckiem do drugiej dzielnicy miasta. Serio. Znam takie osoby. Każda wyprawa to eskapada. Nie chcę oceniać, choć trudno mi to przychodzi 🙂 Ludzie! Staliście się niewolnikami własnej psychiki! Choć z drugiej strony czasem nawet bezdzietni maja problem z jakimkolwiek spontanem. U nas od spontanów jestem ja, od planowania Mary, ale udaje nam się (nie zawsze bez tarć :P) spotkać w połowie drogi.

Ale tu nie chodzi tylko o dzieciaki. Dla nas wiele spraw, które dla innych byłyby problemem – jest przygodą. Może to harcerska przeszłość i górskie wędrówki? Nawet gdy 3 lata temu pojechaliśmy z Wenecji to hotelu złym autobusem, w środku nocy, z dwójką dzieciaków w wózku i wracaliśmy piechotą 6 km. So what? To takie rzeczy będziesz wspominać na starość, a nie siedzenie i oglądanie seriali.

Ważne jest nastawienie i dobry humor. Słuchałem ostatnio pewnego pułkownika, który wyjeżdża na misje. Mówi, że życie w jednostce jest nie do zniesienia – każda pierdoła rośnie do rangi afery i problemu. Jeśli dla kogoś tak jest na wyjeździe – lepiej niech siedzi w domu.

5. Inne warunki

No i na koniec – tak, mamy możliwość spontanicznego wyrwania się. Mary teraz jest pełnoetatową blogerką, ja też po ogarnięciu swoich rzeczy i byciu pod telefonem jestem w stanie wyszarpnąć 5 dni. Oczywiście dla wielu osób pracujących na etacie może być to bardzo trudne. Ja mogę odebrać maile i odpowiedzieć na nie wieczorem, a pilne sprawy załatwiać przez telefon.

Pieniądze? I tak i nie. Oczywiście gdy nie ma się ich zupełnie, trudno gdziekolwiek wyjechać. Chociaż… moje studenckie doświadczenia mówią co innego 😉 My możemy pozwolić sobie na wypad do Wenecji przez Bratysławę i Wiedeń, inni gdzieś bliżej. To nie jest tak, że tylko drogi i egzotyczny wyjazd może sprawić radość.

I tyle. Tym razem planujemy dzienne kawałki po 6 godzin, jest coraz więcej autostrad, więc robi się to realne. Noclegów szukamy na booking.com i airbnb.com. I to chyba tyle. Kończę, bo zaraz ja łapię za kierownicę. Zresztą za chwilę Czechy :))