W jednym z moich ulubionych filmów pada pewien dość kultowy tekst: „And now you’ve simply got to ask yourself this: What is happiness to you, David?”. Ja zadaję sobie to pytanie dość często. Zadaję, bo po prostu myślę, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Oczywiście nie zawsze i nie w każdej chwili. To nie jest tak, że nic mnie nie denerwuje, wręcz przeciwnie – wiecie dobrze, że spinam się często i psioczę na różne rzeczy. Ale to normalne, bez tego byłbym zupełnie bezrefleksyjny. Chodzi mi o taki ogólny stan. Tak, jest mi dobrze. Jestem szczęśliwy. Pewnie zarówno dlatego, że karma jest dla mnie naprawdę bardzo, bardzo łaskawa, a po drugie że potrafię cieszyć się szczęściem – nawet takim małym, malutkim. Tym co mam w danej chwili. To temat na zupełnie osobną notkę, choć prawdę mówiąc, czasem gdy układam sobie ją w głowie, wychodzi mi z tego niemalże cała książka „jak być szczęśliwym człowiekiem”. No właśnie, może zamiast pisać o socialu, napiszę właśnie o tym? 🙂

Znowu niepewność, wielka niepewność. I taka trochę przygoda. Już sobie wszystko poukładaliśmy, znowu zdążyliśmy nieco okrzepnąć. Pisałem o tym, że nie wiem co będzie dalej, gdy rodził się Franek. I o tym, że pewnie wszystko się zmieni, gdy rodziła się Lila. Dzisiaj są już dużymi dzieciakami, Franek zaczął program zerówki, Lila robi olbrzymie postępy w mówieniu i robi właściwie wszystko samodzielnie – zaraz idzie do przedszkola. Mamy wszystko ustalone, choć dopiero co się przeprowadziliśmy. Plan dnia, odbieranie dzieciaków, sklepy do których jeździmy i wszystko inne. I wtedy zaczyna się kolejna przygoda. Kolejne dziecko.

Fascynuje mnie to tak samo jak za pierwszym razem. Mały stwór który rodzi się w brzuchu, a potem wychodzi na świat. Mały, pomarszczony, siny. Wydaje pierwszy okrzyk, pokazuje pierwsze rysy twarzy podobne do mnie, do Mary, albo do E.T. Za chwilę zacznie nas poznawać, potem chodzić, biegać, gadać a chwilę potem pytać o życie, śmierć, reinkarnację, dinozaury, czy elektrownie jądrowe. Odkrywam świat na nowo za każdym razem, cieszę się wizytą w Zoo razem z nimi, bo przecież obserwowanie małp, albo rekina naprawdę jest niesamowite.

Fajne te nasze startupy. Czasem jest ciężko, czasem mamy dość, ale generalnie naprawdę jest świetnie. Nie mam pojęcia jak to jest z trójką, wychowałem się z siostrą, ale mam wrażenie że będzie kosmicznie. Bo czy może być inaczej?

Choć podczas porodu bałem się tak samo jak za pierwszym razem i było tyle samo emocji, to teraz po prostu uśmiecham się i czekam. Będzie super. Musi być super.