A więc udało się. Dotrwaliście do 9 miesiąca, a może dopiero kończy się 8. Nie zabiliście się nawzajem, nie rozstaliście, powoli zbliżacie się do końca stanu słoniosławio.. błogosławionego. Czas podjąć bardzo ważną decyzję – czy mąż / partner / konkubent ma być przy porodzie. I choć dla wielu kobiet jest to sprawa dość oczywista, to dla facetów niekoniecznie.

W grę wchodzi jedno uczucie. I chociażbyście nie wiem jak starali się mi wytłumaczyć, że chodzi o coś innego, to błagam, nazywajmy rzeczy po imieniu.

STRACH.

Facet boi się oglądać poród, bo po pierwsze nie ma pojęcia jak on wygląda, po drugie boi się, że wszędzie będzie pełno krwi, flaków, wód płodowych i nie_wiadomo_czego_jeszcze, po trzecie wreszcie niekoniecznie chce oglądać swoją kobietę i jej narządy płciowe w tak mało seksownym stanie.

Serio? I z tego powodu zostawiasz swoją miłość samą? Bo CIEBIE coś obrzydza, bo TY się boisz, że zobaczysz krew? Podczas gdy ona będzie – może po raz pierwszy w życiu – wypychała z siebie małego człowieka? Gościu, złap się za jaja. I sprawdź czy je masz 🙂

Ok, ok, rozumiem, że rzeczywiście ktoś może mdleć na widok krwi, są takie wypadki. Przy cesarskim cięciu też obecność męża przy porodzie nie jest ani konieczna, ani wskazana, ani nawet często dozwolona. Ale mówimy o normalnym porodzie. To może ja, jako świadek trzech, opowiem jak to jest naprawdę, bo my trochę boimy się, że wygląda to jak na filmach. A filmy… no cóż. Są tylko filmami.

1. Słuchaj żony

Kobieta wie, kiedy będzie rodzić. Zazwyczaj – o ile oczywiście nie nastąpi to wcześniej. Jeśli zbliża się ten dzień i ona mówi, że zbliża się ten dzień, to zbliża się ten dzień. Nie wyjeżdżaj w delegacje, poinformuj innych w pracy, że może ciebie nie być.

2. To nie nastąpi w minutę

Na filmach wszystkie porody trwają 5 minut, kobiety rodzą w taksówkach, samolotach i innych miejscach. Rzeczywistość jest zazwyczaj o wiele mniej dramatyczna. Przy naszym pierwszym dziecku całość trwała prawie cały dzień – od porannego „to dziś”, przez wycieczkę do szpitala, leżenie na łóżku, znieczulenie i długie czekanie. Ginekolog zazwyczaj mówi podczas wcześniejszych wizyt, czy trzeba się martwić tym, że poród będzie szybki – związane jest to z anatomią kobiety. U nas drugi i trzeci miał być szybki i rzeczywiście był, choć też nie działo się to w minutę.

3. Bądź przygotowany

Mimo wszystko bądź przygotowany. Pisałem już o sprawach organizacyjnych, pamiętajcie też o tym, że dobrze mieć spakowaną torbę, łącznie z takimi drobiazgami jak kapcie dla faceta – wtedy nie trzeba kupować tych głupich ochraniaczy.

Wybór szpitala też powinien być zdroworozsądkowy. Po pierwsze warunki MEDYCZNE (sorry, ale mało ważne dla nas było to, czy dobre są posiłki oraz czy ściany nie są obdrapane) – chcieliśmy szpital który jest blisko i który ma dobry oddział ratunkowy, just in case. Całe szczęście nie było to potrzebne. Mieszkamy na Targówku i dotarcie na drugą stronę Wisły, gdyby na przykład była godzina 9.00 lub 17.00 byłoby niemożliwością. Zaplanuj czym pojedziecie, ile się jedzie, a nawet czy można swobodnie zaparkować.

Jeśli macie drugie dziecko, lub więcej dzieci – bądźcie przygotowani i ustalcie z kim w razie czego zostaną. Poród może zacząć się nawet w środku nocy.

4. Bądź workiem treningowym

Jeśli w ciąży dostawałeś opierdziel bez powodu, to teraz – porównując to do gier komputerowych – będzie walka z Bossem :D. Ja dostałem opierdziel, że śmiałem zjeść kanapkę już gdy poród się zaczął (byłem już cholernie głodny, a stres nie pozwalał mi jeść wcześniej), słyszałem historie o różnych rzeczach, które wykrzykiwały rodzące, łącznie z „PO CHOLERE ROBIŁEŚ MI TEGO BACHORA”  i inne. No dobra, to musi być cholerny, cholerny ból. My umieramy gdy rodzimy kamień siusiakiem 🙂

Wykonuj wszelkie polecenia. Zazwyczaj kobieta nie chce, by patrzeć się bezpośrednio na jej krocze, bo nie chce, by jej facet ją tak widział. Jeśli tak chce – uszanuj to.

5. Tam naprawdę nie leje się krew

O ile wszystko idzie dobrze, to naprawdę nie ma jakiejś strasznej tragedii i nie wiadomo czego. Oczywiście wszystko zależy od twojej wrażliwości oraz choćby tego czy widziałeś kiedyś rannego, czy ratowałeś komuś życie, czy jesteś / byłeś ratownikiem. Ale bez przesady – znakomita część porodu to po prostu parcie. „Po prostu” – no najtrudniejsza część dla kobiety, a twoim zadaniem jest po prostu bycie przy niej. Nie musisz zbyt dużo gadać, bo i tak ty mnie pomożesz, a jeszcze dostaniesz ciętą ripostę. Stój, trzymaj ją za rękę, niech wie, że jesteście tam razem. Dlaczego do cholery miałbyś opuszczać ją w tak krytycznym momencie?

6. Nie będziesz myślał o krwi

Tak, będzie troszkę krwi, będzie trochę wód płodowych i może jeszcze czegoś co nie do końca nadaje się na wrzucenie na instagrama. Ale serio – będziesz na takim poziomie ekscytacji zobaczeniem własnego dziecka, że ta fizjologia będzie kilka pięter pod tobą. Fascynowało mnie to tak samo za każdym razem – nagle okazuje się, że rzeczywiście to jest mały człowiek, widzisz go na własne oczy. Nie mam słów, które mogą to opisać. I bardzo cieszę się, że byłem tą osobą, która przywitała tego małego pomarszczucha na świecie.

7. Tak, będzie wyglądał jak Obcy

W filmach dzieci, które wychodzą z brzucha są uśmiechnięte, umyte i… zazwyczaj mają kilka miesięcy 😉 A przynajmniej tygodni. To nie tak. Jest spora szansa, że wasz mały człowieczek będzie pomarszczony, obśluzowany i zaklejony, a także nieco pochlapany krwią. Nie przejmuj się – już za chwilę położna go wytrze, a ty będziesz w ręku trzymał swojego klona.

8. Nie szarżuj z Instagramem

Często widzę, jak w ferworze tego wszystkiego ludzie zapominają się i wrzucają fotki dziecka, które jeszcze jedną nogą siedzi w brzuchu. Po pierwsze – a mówię to JA, ekstremalny ekstrawertyk i król fejsa – spędź ten czas we trójkę, a nie z całym fejsem. Owszem, możesz coś napisać, żeby czekający w napięciu znajomi mogli się ucieszyć razem z wami, ale słabo jak będziesz siedział przy telefonie, zamiast przy dziecku. Po drugie – na Trygława i Swaroga, nie wrzucaj fotek dziecka, które jest jeszcze we krwi i śluzie, przyklejonego do spoconej, zapłakanej i rozmemłanej matki. Pal licho obserwujących, może twoja partnerka niekoniecznie chce, by świat ją widział w takim stanie, albo słuchał o jej rozwarciu pochwy nieco wcześniej. Zresztą takie rzeczy warto ustalić wcześniej 🙂 Poczekajcie chwilkę, niech dziecko ochłonie, przyzwyczai się, przybierze jakąś miłą minkę, zostanie umyte i przebrane.

9. Teraz będziesz gońcem…

Gdy Mary rodziła w Genewie, przynoszono jej do łóżka menu z daniami tradycyjnymi i śródziemnomorskimi do wyboru. Niestety jest spora szansa, że polskie ubezpieczenie tego nie pokrywa, a szpitale nie serwują 😉 Tak więc podogadzaj nieco swojej kobiecie. Zasłużyła na to 🙂 Słodycze, lepszy posiłek – cokolwiek.

10. …ale masz czas na pępkowe!

To właśnie podczas tych pierwszych dni, kiedy leżą w szpitalu, najlepiej zrobić pępkowe! Potem będzie sporo roboty. Oczywiście nie musi tak być, może też nie masz z kim zostawić pozostałych dzieciaków, ale pamiętaj, żeby tego nie odkładać. Kumple nie wybaczą! A to naprawdę świetna okazja, na którą żony zawsze puszczają mężów: „Kochanie, no jak nie mogę iść? Za zdrowie Helenki?!”

***

I to chyba tyle dobrych rad. Mam nadzieję, że nie uraziłem tych, którzy przy porodzie nie byli, ale chłopaki – ja tu mam jasne zdanie. Akurat poród to dla nas dość łatwa sprawa, nie wyobrażam sobie tego, co czuje wtedy kobieta. Nie zostawiajmy ich w takiej chwili 🙂