• 22 stycznia, 2015
  • Michał Górecki
  • 3

Kilka słów wstępu. Obiecałem jakiś czas temu nową serię notek. W ogóle obiecałem rozhulać tego bloga. I taki mam zamiar 🙂 Najpierw chciałem, by układały się w jakąś całość, były chronologiczne, ale z moim chaotycznym usposobieniem… nie. Raczej nie. Jedyne co sobie obiecuję, a raczej Wam – jedna notka tygodniowo. Serio. Serio, serio. O związkach. O rodzinie. O miłości. O męskim spojrzeniu. O dzieciakach. A na wyjazdach – o byczeniu się. Gotowi? Zapinajcie pasy. Ruszamy 🙂

Słyszałem to pytanie nie raz. A raczej odczytywałem je spomiędzy wierszy, bo my – faceci – nie gadamy na takie tematy. To znaczy jest coraz lepiej, na spotkaniach piwnych z kumplami potrafimy mówić o naszych dzieciakach – serio. Ale nadal mamy problem z otwieraniem się, szczególnie przy takich tematach. Więc gdzieś tam między męskimi dowcipami o członku i obgadywaniu fajnych dziewczyn padało właśnie to, że „stary ale daj spokój, jeszcze nie teraz, gdzie tam dziecko, kurde niby już trzydziestka bliżej niż dalej, ale gdzie taaaam!”

Zawsze wtedy myślę sobie, że ludzie myślą: „Górecki obudził się któregoś pięknego poranka i pomyślał – chcę mieć żonę, trójkę dzieci, psa, dom!” i tak też uczynił. No cóż. Jakby to powiedział Radosław Kotarski: „Nic bardziej mylnego!”

Facet raczej nie wstaje rano z taką myślą. To znaczy nie wstaje z żadną myślą oprócz „o Jezu, już trzeba wstawać?”. To nie jest tak, że posiadanie dzieci jest jakimś idee fix, czy życiową misją. To znaczy może sa takie przypadki, ale ja ich nie znam. Tym bardziej, że osoby, które pytały się mnie o to zazwyczaj nie były jeszcze pewne z kim chcą te dzieci mieć. To znaczy z kim chcą spędzić życie. A to chyba dość ważna kwestia 🙂

Kiedy patrzę na swoje życie to mam wrażenie, że wszystko jest jednym, wielkim splotem różnych okoliczności. Nigdy nie byłem mistrzem planowania, ale serio, w tej materii nie da się zbytnio niczego planować. Nawet gdy jesteś w tym lepszy ode mnie (co nie jest tak trudne). Wszystko przychodzi samo.

To nie jest przecież tak, że spotykasz jakąś kobietę i nagle stwierdzasz, że to będzie matka twoich dzieci. Znajdź ją najpierw. Jak? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ja spotkałem miłość mojego życia w najmniej oczekiwanym momencie i nie miałem kompletnie myśli, że to właśnie tak się potoczy. To po prostu się stało. Owszem, w naszym wypadku dość szybko – po półtora roku od poznania się zaręczyliśmy się, a pół roku później wzięliśmy ślub (o tym czy to TA JEDYNA napiszę osobną notkę). I wtedy, kiedy już byliśmy razem, kiedy mieliśmy gdzie mieszkać, kiedy nacieszyliśmy się sobą, postanowiliśmy, że może czas się sklonować. Staraliśmy się staraliśmy się (o tym pewnie też coś skrobnę, ale nie – zdjęć nie będzie :P) i ciach. I potem jeszcze raz ciach. I jeszcze raz ciach.

Czy to są trudne decyzje? Tylko pod względem finansowym. Serio. Ciężko decydować się na dziecko, gdy wiadomo, że nie jest się w stanie go utrzymać. Ale wszystko inne przychodzi samo. Lub też nie… Jedno jest pewne – nie myśl o tym zanim w ogóle znalazłeś sobie drugą osobę na stałe. Nie spotkałem facetów z instynktem ojcowskim tak silnym, że mówił im: „ZRÓB DZIECKOOOOO!” zanim jeszcze poznali TĘ osobę. Nie przejmuj się tym. To nie jest zazwyczaj jakieś uczucie, które pojawia się samo, tak mocno jak u kobiety. Owszem, możesz uśmiechać się gdy widzisz bobasa, możesz chcieć go wziąć na ręce, czy przytulić, ale chęć posiadania dziecka jest u nas zazwyczaj nierozerwalnie związana z budowaniem rodziny i miłością twojego życia. Więc first things first.

I jeszcze jedno. I tak nie masz pojęcia co będzie dalej. Serio. A jeśli myślisz, że masz – nie masz. Uwierz mi. Kompletnie nie jesteś przygotowany na szok, którego doznasz, gdy twoje męskie ego zobaczy twojego małego klona. Kompletnie. Ale o tym kiedy indziej 😉 Tak, to jest decyzja typu #yolo. Nie myśl, że kiedyś do niej dojrzejesz. Uważaj, bo skończysz 50 lat i nadal będziesz się zastanawiać czy to już 🙂

P.S. Oczywiście, oczywiście można podjąć całkiem świadomą decyzję, by dzieci nie mieć. Spoko. Bardzo spoko. O ile jest to decyzja obupólna. Nie martwcie się. Natura/Bóg tak pięknie to zorganizowali, że wasze geny nie przejdą dalej i ludzkość nadal będzie chciała je mieć 😉