• 25 czerwca, 2015
  • Michał Górecki
  • 0

Ciąża trwa. Czasem jest ciężko, czasem mniej, warto więc porozmawiać sobie na tematy neutralne i nie wywołujące emocji. Na przykład imię dziecka. HAHAHAHAHAHAHAHA. Oczywiście żartuję. Temat ten może skończyć się nawet rękoczynami i wyzwiskami. Przecież wiadomo, że każdy z nas ma rację i najlepiej wie jak nazwać dziecko! U nas poszło łatwo gładko i przyjemnie…

… tylko za pierwszym razem. Zawsze wiedzieliśmy, że Franek będzie Frankiem. Z Lilą było gorzej, a z Heleną nasze ustalenia trwały kilka miesięcy. Jako, że czujemy się już nieco doświadczeni w tym temacie – garść porad. Bo to decyzja może i błaha, ale brzemienna w skutkach dla waszego dziecka, ono będzie nosić to imię przez całe życie. Chyba, że tak dacie ciała, że będzie chciało je zmienić 🙂

To wspólna decyzja

Żyjemy w XXI wieku. Kobiety pracują i głosują, mężczyźni prasują i wieszają pranie. Podejmijcie tę decyzję wspólnie. Da się. W pokoleniu naszych rodziców i dziadków często miały miejsce sytuacje w których jedno z rodziców zadecydowało o imieniu, a drugie później uparło się, by używać innego. I tak mamy Pawłów, którzy naprawdę są Januszami, Jacki sa Piotrami, a Radki Konradami 🙂 Za tym stoją różne historie i nie chcę w nie wnikać i ich oceniać, ale dobrze dać dziecku takie imię, które potem będziecie używać. Imion do wyboru jest bardzo dużo i nie przestawajcie zanim nie zaakceptujecie go oboje.

Nie słuchaj innych

Pisałem to już przy okazji notki o ślubie – to WASZA decyzja. Nie babci. Nie cioci. Nie teściowej. Owszem, wysłuchajcie co mają do powiedzenia, ale pamiętajcie, że to WY decydujecie. To tak oczywiste, choć z drugiej strony tak wiele związków nie daje sobie z tym rady. Ciocie, babcie i mamy są z innego pokolenia i pewne imiona mogą się im nie podobać. So what?

Imionowe mody

Mody na imiona przemijają i wracają. Obecnie do mody wracają Franciszki i Stanisławy – imiona, które gdy ja byłem gnojkiem były zarezerwowane tylko dla starych dziadków. Za to mało kto nazywa dziś dzieci imionami bardzo popularnymi wtedy – czyli mało jest Ani i Kasi. Michał za to trzyma się dobrze i chyba opiera się wszystkim modom 😉 Pamiętaj tylko, że imiona inspirowane czymś co jest obecnie bardzo popularne mogą być niezrozumiałe za 20 lat. W latach 80 i 90 mieliśmy wysyp różnego rodzaju bohaterek serialowych, łącznie z Izaurą! 🙂

Korzystaj z list

My odpaliliśmy po prostu dość znaną listę imion nadawanych w Warszawie i lecieliśmy po kolei. W przypadku Heli zajęło to naprawdę kilka długich podróży do Wrocławia i nie tylko. Czytaliśmy, każdy zatrzymywał się na tych imionach, które mu pasowały. Możecie mieć różne systemy – na przykład wybrać po 5, czy po 10, a następnie druga osoba odrzuca te, które jej nie pasują. U nas w ten sposób doszliśmy do Małgorzaty i Joanny po czym… nagle przekonałem się do Heleny, którą wcześniej proponowała Mary.

Odrzuć uprzedzenia

Często jakieś imię kojarzy nam się z ciocią, czy inną osobą, a nawet… psem. Mary nie chciała pewnego imienia, gdyż jej ciocia miała psa, który tak się nazywał. Mnie inne imię kojarzyło się z woźną z mojej szkoły. Natomiast Helena – z moją nieżyjącą ciocio-babcią. Dlatego nie chciałem tak nazwać córki. Trochę bez sensu – o ciotce prawie nie pamiętam, za to Hela kojarzy mi się już tylko z moją córką.

Przećwicz formy

Pamiętaj, że pewne imiona składają się z właściwie jednej uniwersalnej formy (np Michał) i ewentualnie zdrobnień, inne zaś z wielu form – (Maria, Marysia). Przećwiczcie te formy i zastanówcie się jak będziecie zwracać się do dziecka w różnych sytuacjach. Pewne imiona mają zupełnie różne formy – na przykład Jerzy – Jurek. Ja – choć lubię bardzo swoje imię i fakt, że 90% używa formy Michał –  doceniam imiona przybierające różne formy. To pozwala stopniować odpowiednio do sytuacji. I tak Franek jest Frankiem na codzień, Franusiem gdy chcemy być czulsi, czy Franciszkiem, gdy chcemy przywołać go do porządku 😀 Lila jest Lilą, często córeczką tatusia – Lilunią, ale też „Liliana, mówię ostatni raz!”. Oczywiście nie ograniczamy się i dzieciaki to często Francesco, Frank, Franczur, Franko, Lilacz, Lili, a Helenę w przypływie chwilowej frustracji nazywamy buntującym się Helmutem, a moja Mama podczas głupawki nazywa się Hela-Mag B6 🙂

Pamiętaj o szkole

Twoje dziecko pójdzie do szkoły. Czy imię będzie przedmiotem podśmiechujek i docinek? Dzieci bywają bardzo złośliwe. My sami śmialiśmy się kiedyś z Olafa, że brzmi jak Ola. Dlaczego? Bo tak. Bo było śmiesznie. Zbyt fikuśne imię może dziecko na to narazić. Niech to oczywiście nie będzie jedynym czynnikiem, ale miej to na uwadze.

Pamiętaj o dorosłości

Pamiętaj także, że twoje dziecko będzie kiedyś dorosłe. Być może będzie nawet prezydentem. Albo prezesem banku. Czy jego imię się do tego nadaje? Właśnie dlatego nadaliśmy imię Liliana, a nie krótkie Lila, bo wydawało nam się, że taka oficjalna forma może być kiedyś na miejscu.Obecnie rodzice potrafią nadać imię zdrobniałe (Franek zamiast Franciszek) lub nawet takie jak Fifi. Prezydent Fifi? Serio? 🙂

 

Pamiętaj o zagranicy

Żyjemy w czasach globalizacji. Dziecko będzie miało emaila, konto na fejsie lub gdzie indziej. Ja wiem, że Michał, choć jest imieniem międzynarodowym i mającym wiele form, ma polski znak, więc w siedzi często jestem Michalem. To nie jest duży problem, ale wyobrażam sobie imiona, które bez polskich znaków wyglądają zupełnie inaczej. To samo z wymową – czy imię będzie wymawialne dla innych narodowości? To nie jest najważniejsze, ale warto mieć to z tyłu głowy – za chwilkę erasmus i co wtedy? 🙂 Ja miałem łatwiej niż wszystkie Pshemki, Voytecki nie mówiąc o Grzegorzu, którego nie można nawet chyba zapisać fonetycznie 😉

Z drugiej strony… nie przeginaj w drugą. Jeśli już koniecznie chcesz dać dziecku obce imię, zastanów się jak przeczytają je Polacy? Czy nie będzie z nim problemu w codziennych sytuacjach – przy czytaniu listy w szkole, przy dyktowaniu przez telefon, przy spisywaniu przez policję 🙂

Jak masz na nazwisko?

Dosyć ważną sprawą jest także dopasowanie imienia do nazwiska. Tu przychodzi mi na myśl książka „Wszystko zależy od przyimka”, którą to ostatnio czytałem, w której to prof. Miodek mówi:

„To kwestia wyczucia. Ja zawsze mówię, że jestem wdzięczny moim rodzicom, że nie nazywam się Sapieha, Czartoryski, Potocki, a nazywam się bardzo prozaicznie, potocznie – Miodek. Wdzięczny im jestem również za wybór imienia. Bo wyobrażasz sobie przy Miodku jakiegoś Patrycjusza, Metodego, Kalasantego, Gaudencjusza? Gaudencjusz Potocki brzmi ciut znośniej.

Więc jeśli się ktoś nazywa, za przeproszeniem, Miodek albo Dupniok, bo zdarzają się i takie nazwiska, to przy nich nie powinna się pojawiać jakaś Żaneta czy Nicole. Tylko prostota jest gwarancją tego, że zbitka imię – nazwisko będzie strawna.”

A więc fikuśne imię tylko przy prostym nazwisku, bo zbitka fikuśnego imienia i nazwiska może wyglądać podwójnie komicznie. Mamy różne nazwiska, nie chcemy często ich zmieniać, ale pamiętajmy, żeby chociaż imię wtedy było dość neutralne.

Złoty środek

My – jeśli chodzi o tę listę, czy inne – mieliśmy dwie zasady. Po pierwsze chcieliśmy, by imię nie znajdowało się w top 5. Franek był wtedy akurat na 10 miejscu, ale bardzo się na niego uparliśmy. To trochę widać, Franków jest pełno w około.

Liliana była na 28, choć co roku awansuje i jest już na miejscu 16.

Helena z 44 miejsca w 2009 przebiła się już na 11 w tym roku!

Druga zasada to nie wybieranie imion, która są na samym końcu listy.

Dlaczego akurat tak? Pierwszy punkt – pamiętam ilu miałem w klasie Michałów, ich zawsze jak mrówków. To dość uciążliwe, gdy ciągle ktoś cię woła, a ty nie wiesz, czy chodzi o ciebie. Może dlatego dość szybko zostałem Górkiem 🙂 W liceum za to byłem Mietkiem – od mojego imienia na bierzmowanie.

Dlaczego nie z końca? Bo dla rówieśników będzie to imię dość freakowate i dziwne. Tak jak nie wyobrażam sobie Kunegundy, czy Bożydara bez śmiania się z niego w szkole, tak może dla rówieśników dziwne będą imiona, których nie nosi nikt. Niekoniecznie – być może.

Podsumowanie

Oczywiście wszystkie powyższe punkty to tylko wskazówki. Możecie uprzeć się na jakieś imię, które po prostu wam się podoba i tyle. Możecie nawet czekać z tym do porodu, albo do kilku dni po – znam takie wypadki. Pamiętajcie jednak, że to mimo wszystko odpowiedzialność, bo dziecko będzie chodziło z tym imieniem do końca życia. Albo tak długo aż je zmieni. A to chyba bez sensu 😉