Wybór samochodu rodzinnego to cholernie trudna sprawa. Nie dość, że musisz sam zdecydować, który czynnik jest dla ciebie najważniejszy, potem zobaczyć, który jest najważniejszy dla małżonki, to jeszcze po drodze wozić się ze wszystkimi specjalistami z fejsbuka, którzy oczywiście znają odpowiedź (najlepszy jest ten, który oni wybrali). A na serio to oczywiście ten złoty środek – bo wybór ten jest zawsze jakimś kompromisem – dla każdego leży w innym miejscu. Pisałem już o tym w jaki sposób podchodzimy do wyboru nowego samochodu oraz które czynniki są dla nas – jak to się mówi w języku angielskim – „must have”, które są „nice to have”, które są miłym dodatkiem, a które są zbędne. Dla nas koniecznością są 3 isofixy (bo duża rodzina i zero kompromisów w kwestii bezpieczeństwa), duży bagażnik (czyli powyżej 600 litrów) oraz 3 rząd siedzeń (bo cęsto nam się przydaje). Nice to have to dobry silnik, fajny wygląd, niezbyt wysokie zużycie paliwa. Acha, must have to cena poniżej 200 tys zł :))

Nadszedł czas na opisanie kolejnego samochodu, który bierzemy pod uwagę. Samochodu, na który czekamy już od roku. Myśląc o nim ciepło, bo to następca tego, który obecnie mamy. Nowy Peugeot 5008.

Kiedy kupowaliśmy obecnego Peugeota 5008, mieliśmy dwójkę dzieci i trzecie w planach. Wiedzieliśmy, że chcemy mieć 3 isofixy z tyłu, więc tak naprawdę zostały nam do wyboru jedynie MPV, czyli tak zwane tatowozy. Jest ich trochę na rynku, prawie wszystkie mają jednak jedną wadę, trochę jak Daewoo Tico – żaden tuning im nie pomoże. To taki moment w którym trzeba pogodzić się z tym, że jeździ się skrzynką na ziemniaki. Owszem, bywają ładniejsze i brzydsze, ale właściwie żadna MPV nie urywała specjalnie tyłka. Skupialiśmy się więc na innych aspektach, a ja z grzeczności o wyglądzie zbyt dużo nie mówiłem.

SUV-y odrzuciłem już na początku, pisałem o tym. Aż do zeszłego roku nie było właściwie na rynku SUV-ów z dużym bagażnikiem i 3 isofixami, przynajmniej w naszej kategorii cenowej, czyli okolicach 100 tys zł. Volvo XC90 i Audi Q7 to samochody które dwu-, czy nawet trzykrotnie przekraczały nasz budżet. Zresztą SUV-a dopiero co sprzedaliśmy. Nasza Mazda CX-7 była typowym SUV-em – była piękna, duża z zewnątrz, niezbyt duża w środku i cholernie dużo paliła 🙂

Ale co by nie mówić, nasz ówczesny wybór Peugeota 5008 uważam po 5 latach za bardzo dobry. Udało się go kupić poniżej 100 tys zł, wygląd – jak na MPV – miał całkiem ładny. Przez te 5 lat prawie w ogóle się nie psuł (dopiero teraz siadła mu klimatyzacja), bagażnik jest bardzo pojemny, a trzeci rząd siedzeń przydał się nie raz i nie dwa, i wcale nie mówię tu o dzieciach (jechaliśmy w 6 dorosłych osób do Chorwacji!).

Nadszedł jednak czas na zmianę, więc od zeszłego roku zaczęliśmy rozglądać się za czymś nowym. Z początku braliśmy pod uwagę nowe modele poszczególnych MPV, ale nagle na rynku zaczęły dziać się rzeczy niezwykłe.

Najpierw Renault wypuścił nowego Espace, który – choć znacznie mniejszy od poprzednika – otworzył nową klasę, coś pomiędzy SUV-em, a MPV. A może raczej między MPV a crossoverem. Samochód ten z wyglądu zupełnie nie przypomina paskudztw takich jak stary Volkswagen Sharan (przepraszam właścicieli), który z wyglądem „klina pod drzwi” zawsze mnie odrzucał. A nawet nowych MPV, które nadal nie są zbyt urodziwe. Natomiast gdy tak zastanawiałem się nad nowym Espacem, czy też nowymi Fordem S-Max i Galaxy, albo Sharanem, na horyzoncie pojawił się nowy 5008. I wbił mnie w osłupienie. Musiałem co prawda czekać aż rok, by zobaczyć go z bliska, ale warto było czekać!

Peugeot stwierdził, że MPV się kończą, w związku z tym zamknął swój segment SUV-ów właśnie zupełnie nowym 5008. I w ten sposób dostaliśmy wreszcie SUV-a, który jeśli chodzi o właściwości „rodzinne” w niczym nie ustępuje tatowozom. Wygląda za to jak SUV, pojemny jest jak samochód rodzinny, a i osiągi silnikowe ma imponujące.

Na premierę modelu wybrała się ze mną Mary, która stwierdziła, że albo jadę z nią, albo nie jadę. Ona też została na briefingu podczas gdy ja wymknąłem się nieco wcześniej, by zarezerwować na jazdy najlepszą wersję – model GT ze 180 konnym silnikiem diesla o pojemności 2.0 litra. Oczywiście jak zwykle słyszę w sieci, że 2 litry hyhy to może mieć karton mleka hyhy, ale moje drogie petrolheady, mnie się nie chce tego słuchać. Nie jestem wielkim specjalistą motoryzacyjnym, ale w tej tęsknocie za wielkimi pojemnościami jest więcej emocji i wspomnień niż rozumu. Nie ma co porównywać takiego silnika z roku 2017 z silnikiem z roku 97 czy 87. Dodajmy jeszcze, że ten samochód jest naprawdę lekki – waży tylko 1500 kg, więc silnik ten naprawdę daje radę.

Uprzedzam tak, lubię francuskie samochody. Miałem dwa, nie psuły się wcale – wbrew obiegowym opiniom. Każdy ma swoje typy, skoro jeździłem 5008 przez 5 lat i jestem zadowolony, to chyba mam prawo czuć do tego modelu sympatię? 🙂 Wiem też że jak ktoś sobie wbił do głowy te legendy o samochodach na F to trudno mu je wybić. No dobra, do rzeczy!

Wygląd

Dla mnie to obecnie najładniejszy samochód w swojej klasie, choć trudno go z czymś porównywać. Można z innymi SUV-ami, ale one dla mnie odpadają, bo są za małe albo za drogie. Ale nawet na ich tle cholernie mi się podoba. Biały jest piękny (choć białe już nieco mi sie opatrzyły), bo biel kontrastuje z czarnymi elementami, których jest sporo. Mary zakochała się w szmaragdowym, którym to jeździliśmy.

Nowy 5008 w kolorze emerald green

Z tatowozami poprzedniej generacji nie ma co go nawet porównywać, z wyglądu mógłby stanąć w szranki jedynie z nowym Espace Initiale Paris, a i tak moim zdaniem wygrywa.

Kokpit

Testowaliśmy trochę samochodów ostatnimi czasy i tutaj też nowy 5008 podoba mi się najbardziej. Cała deska jest w pełni cyfrowa, zegary zmieniają się w zalezności od trybu który wybierzemy, jest mnóstwo opcji personalizacji i profilowania. Możemy nawet systemowo wybrać jeden z trzech dostępnych zapachów i siłę jego użycia.

I-cockpit, czyli wszystko cyfrowe i konfigurowalne

Ciekawym rozwiązaniem są analogowe przyciski włączające główne funkcje. Moim zdaniem to dobry pomysł – czasem chcę szybko coś włączyć bez szukania tego w funkcjach. Takie rozwiązanie z powodzeniem działa od lat w iPhone’ach – tryb cichy włącza się fizycznym przyciskiem.

Przyciski zmiany trybów pracy

Środkowy ekran obsługuje się całkiem wygodnie – niestety jeśli chodzi o elektronikę to branża moto jest dość zacofana i do tej pory zawsze takie wynalazki były o generację lub dwie za tym co mamy w telefonach. Choćby te upierdliwe ekrany które trzeba mocno naciskać, bez możliwości przesuwu. Tu funkcjonuje nawet multitouch, choć to już standard w nowych samochodach. Jest też Apple CarPlay i Android Auto. Jest też oczywiście bluetooth, z którym nie miałem problemów I ten bluetooth wcale nie jest taki oczywisty – w Oplu i jednym z Citroenów to wcale dobrze nie działało, w Espace też trzeba się było trochę naklikać. Szkoda, że jest tylko jedno gniazdo USB, za to półeczka na telefon jest ładowarką indukcyjną.

Systemy

O systemach już nieco pisałem w ostatnim tekście, tutaj mieliśmy okazję przetestować asystenta pasa, aktywny tempomat, czy wreszcie awaryjne hamowanie na tempomacie. To było najgorsze – musieliśmy podjechać pod ścianę z pudeł bez dotykania pedałów. Prawie się zsikałem, ale zadziałało. No dobra, za drugim razem, za pierwszym po prostu skręciłem kierownicą, to nie na moje nerwy! 😀

A tak prowadziła Mary:

Systemy dobrze radziły sobie też na piachu i choć to samochód z napędem na przód, a nie na 4 koła, to w piachu radził sobie całkiem nieźle.

Silnik i prowadzenie

Wersja GT jedzie jak bajka, choć jest oczywiście sporo droższa. Według producenta przyspiesza do 100 km/h w 9 sekund. To w dużej mierze dzięki nowej płycie i niskiej masie samochodu – pomimo zwiększenia się wymiarów, waga nieznacznie spadła do 1500 kg! To może nieco gorzej niż S-Max w wersji z 240 KM, ale tenże ford pali aż 10 litrów w mieście, a Peugeot 5 (dane producentów, czyli dodajemy co najmniej 2 litry). Jeździ się zacnie, choć szkoda, że wersja GT nie posiada ze 20 koni więcej 🙂

Jest nieco twardszy od Espace (który wręcz pływa po drodze) i nie tak skoczny jak Citroen Grand C4 Picasso (który jest jeszcze 150 kg lżejszy), ale jeździło się nim bardzo dobrze zarówno po asfalcie jak i po lesie.

Pojemność

Dochodzimy do jednej z ważniejszych rzeczy w samochodzie rodzinnym – pojemności bagażnika. Tu nie ma się zupełnie czego wstydzić. Oto porównanie z innymi „tatowozami”, które braliśmy pod uwagę.

Citroen Grand C4 Picasso – 630 l
Stary Peugeot 5008 – 679 l
Volkswagen Touran – 695 l
Renault Espace – 680 l
Ford S-Max – 700 l
Ford Galaxy – 700 l
Nowy Peugeot 5008 – 780 l
Volkswagen Sharan – 955 l

Ach, żeby było śmieszniej to podam jeszcze wspomniane dwa drogie SUV-y:

Audi Q7 – 650 l
Volvo XC90 – 705 l

Rzeczywiście największy samochód w klasie, czyli Sharan pozostaje liderem, jednak Peugeot zajmuje drugie miejsce. Prawdę mówiąc nigdy do końca tym liczbom nie wierzę, bo nie pakuje się samochodu pod sufit (a te litry to uwzględniają), ale daje to ogląd sytuacji. Bagażnik zresztą naprawdę jest duży, to widać.

Cena

I sedno! Większość tatowozów, czyli nowych MPV to koszt od 100 do 200 tys. Nowy 5008 zaczyna się od 100 tys, czyli sensowny model możemy złożyć za ok 140 tys zł. Wersja GT to niestety większy wydatek i zaczyna się od 166 tys. Jak ma się to do innych samochodów? Renault Espace zaczyna się od 122 tys, dochodzi do ok 180. Sharan z największym silnikiem to mniej więcej 174 tys. Podobnie z Fordami. Tak więc cennikowo jest jak tatowóz – bliżej 120 w słabszej wersji, bliżej 180 w tej lepszej.

Znacznie taniej z wspomnianych przeze mnie modeli wypada jedynie Citroen Grand C4 Picasso, którego możemy teoretycznie kupić już za 80 tys, a w wersji z najlepszym silnikiem nawet za 120 tys.

Werdykt

Na jaki więc samochód się zdecydujemy? Zależy od tego jaki trend w naszym myśleniu przeważy.

Jeśli miałbym stawiać tylko na elementy praktyczne, zapomnieć o wyglądzie i „uczuciach” kupiłbym Sharana z najlepszym silnikiem. Ma największy bagażnik i suwane drzwi.

Jeśli miałbym stawiać na cenę, wygrałby Citroen, jest znacznie tańszy od porównywalnych tatowozów. Całkiem fajnie jeździło nam się nim po Europie, natomiast nie czułbym dużego upgrade’u w stosunku do tego co teraz mamy.

Jeśli miałbym stawiać na połączenie funkcjonalności rodzinnej i design postawiłbym na Renault Espace lub nowego Peugeota 5008 ze wskazaniem na tego drugiego. Bardziej mi się podoba, jest większy w środku, mam też zaufanie do tej marki. Peugeot wygrywa też dużym prześwitem przez co – choć nie nazwałbym go samochodem terenowym – może wjechać spokojnie w teren o wiele bezpieczniej niż MPV-ki.

P.S. Pewnie ktoś spyta czemu nie porównuję tego SUV-a np do Outlandera. No cóż, Mitusbishi wygrałoby na pewno jako samochód terenowy – ze swoim napędem 4×4 i lepszymi kątami natarcia. Ale bagażnik najmniejszy ze wszystkich pokazanych tu modeli, 11 sekund do setki w najsilniejszym silniku i duże wymiary zewnętrzne. To nie dla mnie, chcemy coś bardziej miejskiego, a mniej terenowego.