• 26 listopada, 2008
  • Michał Górecki
  • 9

Są różne sposoby na to aby przestać czuć się w nowym kraju jak turyści. Mogą one być powiązane z zakupem domu, z jego urządzeniem, czy choćby… ze zderzeniem się z rzeczywistością przy jego okradnięciu. I to właśnie się nam wydarzyło.

Szwajcaria zawsze jawi się jako kraj mlekiem i miodem płynący. To prawda – dobrobyt, wysoki poziom życia, taksówkarzom czasami az nie chce się gdzies jechać – bo po co. Wszystkie zawody o nizszym statusie sa zapełnione przez Portugalczyków. Do tego nasz postkomunistyczny sen o „wspaniałym zachodzie” i sprawa gotowa. Co prawda znajomi tu mieszkający opowiadali nam o złodziejach, ale nie chciało nam się w to zbytnio wierzyć. Tzn mówili prawdę, no ale NAS? Eee.

Denis obudził się razem z dzwonami – o 7 rano. Po jego siku nie zamykami drzwi , bo to już dzień. O 7.15 zaczął niespokojnie się wiercić – myśleliśmy że chce siku. Przygarnąłem go do siebie i chciałem spać dalej. Wtedy usłyszałem hałas na dole.

Warto dodać, że przez kilka ostatnich dni grałem w Assasin’s Creed gdzie biegałem po dachach i wykańczałem strażników, więc zadziałałem instynktownie – zbiegłem na dół i chwyciłem nóż. Drzwi były otwarte, w ogródku stał jakiś człowiek. Był pijany i zaczął mówić po francusku że to nie on i że przechodził obok i zauważył złodziei oraz ich wypłoszył. Prawdę mówiąc nie wiedziałem czy mogę go zatrzymac czy nie (i jak mu to powiedzieć). Zadzwoniłem na policję. Policja oczywiście nie mówi po angielsku, przełączali mnie 4 razy, w końcu zdecydowałem się mówić po francusku. Oczywiście nie znałem słowa złodziej, więc użyłem sformułowania „wziął mój komputer”. No właśnie.

W ogróduk leżała PS3 i tuner TV który udało się odzyskać. A co zginęło? Laptop Marysi, jej portfel (i cała torebka), oraz mój plecak (z książkami do francuskiego!!)A w laptopie… Heh. Praca magisterska Mary. To znaczy gotowe rozdziały zostały oddane i sa na mailu, ale wszystkie materiały do pracy… Tego nie obejmuje ubezpieczenie. Aha i całkiem nowa Nokia którą własnie dostała od taty… :/

Policja zdecydowała się jednak nie przyjeżdżać (oddzwonili po 1,5h!), bo drzwi nie były wyłamane. Jutro mają nam pokazać jakieś zdjęcia. Mam nadzieję, że ubezpieczenie obejmie telefon i parę innych rzeczy.

A to wszystko podobno przyjezdni – i jestem w stanie w to uwierzyć. Imigracja ma swoje negatywne skutki, a natywnie szwajcarscy złodzieje praktycznie nie istnieją… Natomiast włamań w Genewie jest 25-30 dziennie. Masakra! A policja nadzwyczajnie sobie nie radzi.

Pogratulować tylko Denisowi że był czujny i nas obudził. No cóż – podobno włamania nocą są passe. Teraz napewno będziemy zamykać furtkę i drwi wejściowe na klucz – zawsze. A w Polsce nigdy mnie nie okradli… :]