Obiecałem sobie że nie będe bezkrytycznie zachwycał się wszystkim. Na pewno jest czym się zachwycać, ale musze przecież zachowac równowagę. O takie sklepy na przykład czynne są tylko do 18.30. Trochę kiepsko. Całe szczęście (przynajmniej na razie) moja praca pozwala mi wyskoczyć do sklepu, czy samemu zaplanować sobie czas.

Dzisiaj wykonaliśmy wypożyczonym wczoraj Oplem Zafirą wycieczkę do IKEI do Lausanne. 

Kiedy kupiliśmy Mazdę (z wymarzonym automatem) nie miałem większych problemów z przestawieniem się. Ot podwijasz lewą nogę, trzymsz kierownicę prawą ręką i sruuu. Ale w drugą stronę…. Ugh.

Nie będę pisał ile razy ze zdziwieniem zauważałem, że samochód gaśnie (a co to jest sprzęgło?) na skrzyżowaniu, albo że próbuję odpalić go z hamulca. Teraz dopiero (tak, tak Kmita 🙂 doszedłem do wniosku jak bezsensowne jest przerzucanie biegów. Nie mogę się doczekać przyjazdu Mazdą.

I najwazniejsza rzecz – prędkość. Jeśli jakiś prawnik czyta to co piszę, to pewnie potwierdzi – co jest największym straszakiem? NIEUCHRONNOŚĆ KARY. Przyznam szczerze, że w Warszawie czasami…. no dobra dość często łamię ograniczenie prędkości. Szczególnie takie do 40 km/h na dwupasmówkach :] Tu pewnie też niechciałbym jedzić tylko 50 na godzinę, ale… tu nie ma przebacz. Po prostu prawie zawsze kiedy przekroczysz prędkość – zapłacisz. System fotoradarów jest bezbłędny i wszechobecny. Tu po prostu nie przekracza się prędkości…

Wygląda to dość śmiesznie. Wyobraźcie sobie drogę szybkiego ruchu na której wszystkie samochody jadą z taką samą prędkością. Masa samochodów i wszystkie 115-120 km/h. Nie ma zdezelowanych gratów jadących 20, ani piratów jadących 180. Po prostu. To samo w mieście – z odpowiednio mniejszą prędkością. 50 lub 60. 100 na dwupasmówkach, 120 poza miastem (nie jestem pewien, ale to chyba expresówka, nie autostrada). I tyle. Wszystko mega płynnie, włączanie się do ruchu „na suwaczek”. Co drugi wpuszcza samochód z sąsiedniego pasa. Zgapisz się na skrzyżowaniu? Klakson. Nie śpimy!

Niesamowite było to że tak szybko dałem się do tego przekonać. Jedną historią o koleżance Mary, która dostała mandat kilkuset frankowy. Errr. 🙂