D6 – Gotowanie
Dzisiejszy dzień także spędziliśmy na beztroskim byczeniu się. Nie chcieliśmy jednak wydawac 8€ na leżak i parasol, postanowliśmy pozwiedzać jeszcze miasteczko, jako że nasz pobyt tu powoli dobiega końca.Zdecydowaliśmy też, że dzisiaj przygotuję jakiś obiad – może zaoszczędzimy 🙂
Po krótkiej wycieczce nad ocean i wizycie w irlandzkim barze (wha can I get ye mate?) poszliśmy do supermarketu i kupiliśmy mrożone krewetki królewskie i kalmary w cieście. Do tego sos mojo rojo, czosnek i oliwę z oliwek.skoro już jesteśmy przy gotowaniu to napisze kilka słów o tutejszej żywności. Lanzarote jak już wspominałem to wyspa pochodzenia wulkanicznego (jak wszystkie kanaryjskie). Klimat nie rozpieszcza, słowem wszędzie sucho i gorąco, co widac na zdjęciach z naszej wycieczki objazdowej.Dlatego można zapomnieć o targach owocowych, czy palmach z ananasami, kokosami, krzewach pomarańczowych, itp.
Tradycyjnie jadło się tu oczywiście to co dało morze, czyli ryby i owoce morza. Do tego ziemniaki – ale przyrządzone po lokalnemu – papas arrugadas. Jako, że na wyspie długo istniał deficyt wody, ziemniaki gotowało się w wodzie morskiej, nieobrane. Dzięki temu sól osadza się na mundurkach – ziemniak jest pyszny.
Sosy mojo to różnego rodzaju sosy bazujące na mielonych warzywach, oliwie i occie winnym. Czerwony robiony jest z papryki i czosnku, zielony z awokado, itd.
Ale wróćmy do naszych krewetek. Po uporaniu się z obsługą kuchenki udało mi się przyrządzić całkiem smaczne (czosnkowe!) krewety i kalmary. Na kolację nie mieliśmy już chęci, dlatego poszliśmy tam tak późno jak tylko sie da – przed 21.00. Codziennie na kolację skład szwedzkiego stołu zmieniał się i dziś naszym oczom ukazały się… krewetki! Identyczne jak jedliśmy na obiad. A obok… kalmary w cieście. Prawdopodobnie pani sprzątaczka podpatrzyła co jemy i dała pomysł kucharzowi 😛 Po prostu masakra.
Dlatego też ograniczyliśmy się do sałatki owocowej i lodów. Nie chcę myśleć ile będziemy ważyć po powrocie…
wieczorem poszliśmy do pirackiego baru Hook. Ulicami paradował lokalny zespół młodzieżowy grający sambę. Niestety nie wzięliśmy aparatu ani kamery 🙁