5019

Dziś przekonaliśmy się na własnej skórze dlaczego Brytyjczycy przyjeżdżają tu w październiku a nie w czerwcu. Do Oasis Parku wybraliśmy się chyba w najgorszy możliwy dzień – w straszny upał i w dodatku w sobotę. Tłumy wycieczek pełne wydzierających się dzieciaków co chwilę potrącały nas łokciami, a wielkie 100 kilowe turystki stawały przed nami blokując widoki na atrakcje. Masakra.

DSC_7024.jpgNajwiększą atrakcją zoo są cztery pokazy fok i lwów morskich, papug, ptaków drapieżnych oraz krokodyli. Niestety nawet te pokazy były w tym roku gorsze – krokodyli pokaz (najcieńszy ze wszystkich czterech) był jeszcze gorszy niż ostatnio (więcej niby żartów niż prawdziwego pokazu). Pokaz fok i lwów morskich odbywał się w tym roku bez fok (okres godowy), i bez pani treserki która ostatnio była największa atrakcją 😉

Pokaz ptaków drapieżnych spóźnił się ponad 40 minut (czytaj 40 minut siedzenia w upalnym słońcu, bez drobnych na napój) i nie udał się do końca (sowa zastrajkowała i poleciała w bok). Jedynie papugi stanęły na wysokości zadania i zrobiły prawdziwy show.

DSC_7194.jpgPo tym wszystkim odechciało nam się chodzić po zoo i po krótkim przejściu się między zwierzętami pognaliśmy w stronę postoju taksówek. Dziewczyny były wyczerpane, Marta prawie zasypiała, Marysia gryzła z głodu, a noga Mamy puchła. CO JA TUTAJ ROBIĘ? 😀

Pojechaliśmy taryfą do mieszczącej się nad brzegiem oceanu małej restauracyjki „Ramon” i patrząc się na kojącą toń pochłonęliśmy obiad. Resztę dnia spędziliśmy oczywiście na basenie.