Moja przygoda z gotowaniem zaczęła się dość wcześnie – w wieku 4 lat postanowiłem ugotować papkę dla mojego misia. Zmieszałem mąkę ziemniaczaną z wodą, wstawiłem do rondelka i zacząłem podgrzewać. Niestety łyżeczka została w środku. Gdy złapałem ją 5 minut później… no właśnie. Bolało.
Następne przygody były już raczej pozytywne. Dzielę kuchnię na SZTUKĘ i NAUKĘ. SZTUKA to te przepisy które nie wymagają trzymania się podanych ilości, czy czasów. Do traktowanie składników jak farb na palecie malarza. Uwielbiam eksperymentować i poznawać. Dlatego nie pytajcie mnie nigdy o dokładne ilości – zazwyczaj ich po prostu nie pamiętam.
NAUKA to choćby pieczenie ciasta. Tu oddaję prym swojej żonie, gdyż moje luźne podejście do tematu sprawia iż ciasto żyje własnym życiem, czyli zazwyczaj nie żyje w ogóle. Tego nie lubię.
Pierwszy przepis, który przez wiele czasu był moim jedynym, poznałem w wieku lat 10ciu, podczas podróży z gór do Warszawy, z rodzicami, w motelu pod Częstochową. Sos do mięsa posmakował mi tak bardzo, że zapytałem się o skład i od tej pory przyrządzałem na wszelkich przyjęciach które organizowała moja mama. A potem po prostu pytałem, pytałem i pytałem.
Aby być dobrym kucharzem nie trzeba mieć specjalnych zdolności. Trzeba po pierwsze kochać jedzenie, uwielbiać wszelkie smaki i mieć otwartą głowę. Reszta przychodzi sama.
Nie uważam się za Mistrza, choć powiem szczerze że gotowanie chyba wychodzi mi nieźle. Dlatego że jest moją pasją.
Pomogło mi ono trafić do niejednego serca, także do tego Ostatecznego – w naszej rodzinie to JA gotuję. Z przyjemnością.
Podzielę się więc z Wami tym co mi wychodzi, tym co przyrządzać lubię i umiem, a może także dowiem się czegoś od Was. Wiem że w necie jest mnóstwo książek kucharskich, ale ta po prostu ma istnieć dla moich znajomych. Zrobiłem – wyszło – udało się – polecam. O i tyle 🙂 Zapraszam!