-
Day 6 – Słoneczny finisz z urwaniem steru
Ostatni dzień urlopu to zazwyczaj jedno wielkie korzystanie z tego, co za chwilę stracimy. Tym razem było nie inaczej. Do przepłynięcia mieliśmy na prawdę malutki dystans, więc zupełnie się nie spieszyliśmy. Mieliśmy ochotę dopłynąć do brzegu (nie wspominałem o tym wczoraj, ale cumowaliśmu na bojce, więc do brzegu musieliśmy dopływać pontonem) aby zjesć śniadanie w […]
-
Day 5 – Cmentarz z widokiem na morze
Pogoda wymknęła się wszelkim prognozom. Nawet gdyby teraz zaczęło lać, to większość rejsu była mega pogodna. A lac zupełnie nie chce – wręcz przeciwnie, jest coraz cieplej. Postanowiliśmy więc zrzucić kotwicę w jakimś malowniczym miejscu i trochę się pokąpać. Mamy dość mało mil do powrotu i jeszcze dwa dni, więc możemy sobie spokojnie żeglować. Co […]
-
Day 4 – Wielkie Żarcie
Hvar był najbardziej wysuniętym na południe punktem naszej trasy. Rejs tygodniowy ma to do siebie, że po maksymalnie 3 dniach musisz wracać. Wachta kambuzowa zerwała się dość wcześnie – chcieliśmy załapać się na rybny mini targ i oczywiście kupić świeże pieczywo dla załogi. Poranne pobudki nie są aż takim problemem – masz tę świadomość, że […]
-
Day 3 – Port of Hvar
Dzisiejszy dzień zaczął się dokładnie tam, gdzie skończył się wczorajszy. Otóż po wspaniałej, opisanej przeze mnie wachcie, obudziłem Marcina, upewniłem się jeszcze raz, że wszystko jest w porządku, a następnie wsunąłem się pod cieplutką kołdrę w naszej kajucie. Nie na długo. Kilka minut po przyjęciu przeze mnie wygodnej pozycji usłyszałem pierwsze krople deszczu, by po […]
-
Day 2 – Wielkie Odsypianie
Dochodzi pierwsza w nocy. Siedzę właśnie na pokładzie i pilnuję, czy przypadkiem kotwica się nie zerwała oraz czy wiatr nie znosi nas na jedną z okolicznych wysp. Powinienem być śpiący i zmęczony – nocne warty i wachty nigdy nie były tym co specjalnie lubię – jestem śpiochem i się z tym nie kryję. Tym razem […]
-
Day 1 – Przechyły i przechyły
Damn. Nie żeglowałem już dość długo. Zbyt długo. Zdecydowanie zbyt długo. Co prawda byłem na szwedzkich szkierach na jesieni zeszłego roku, ale to dosłownie dwa dni mega lajtowej żeglugi po maks dwie godziny, więc zbytnio się to nie liczy. Brakowało mi bardzo łopotu żagli i wszystkiego co z tym związane. Nigdy nie byłem bardzo hardkorowym […]
-
Day 0 – Goonplugged
Męczył mnie kiedyś pewien koszmar. Powracał dość często i choć nie był wyjątkowo straszliwy, to mimo wszystko budziłem się z niego dość przerażony. Okazywało się, że musiałem pojechać dość szybko na obóz, do lasu, zabierałem do plecaka co popadnie, a na miejscu okazywało się, że nie wziąłem połowy rzeczy. To było straszne – spędzałem co […]